piątek, 27 września 2013

Rozdział 2.

Minęło kilka dni od kiedy Kuba i Patrycja się poznali. Wspólna szkoła, codzienny widok siebie na wzajem coraz bardziej sprawiał że się do siebie zbliżali. W środę miała odbyć się 4 dniowa wycieczka zapoznawcza, na którą miała jechać cała klasa 3c. Wszyscy jednoznacznie zadecydowali że pojadą do Lubrzy na spływ kajakowy. Akurat w tym tygodniu była wyjątkowo ładna pogoda, słońce mocno grzało i w powietrzu czuć było ciepło.. Gdy dzwonek na przerwę zadzwonił Kuba wraz z Patrycją wyszli na dwór i usiedli na swojej ulubionej ławce :
- Jedziesz na tą wycieczkę za tydzień? - zapytał, radośnie uśmiechnięty przyjaciel Patrycji.
- Może.. A może nie.. Nie wiem - zamyśliła się dziewczyna.
- Masz jechać, bo ja jadę - stwierdził chłopak, spoglądając na jej lśniące włosy.
- Ale dzisiaj ładna pogoda - dodał.
- Ooo tak. W końcu jest troszkę cieplej, chociaż już niedługo będzie jesień. Grrr. Jak ja nie lubię zimna.. - Odpowiedziała Patrycja.
- Wiesz co.. Ja też, ale jak ma się przy sobie drugą osobę można sprawić że będzie cieplej - odpowiedział, z uśmiechem na twarzy, Kuba.
- Hah, no tak, ale najpierw trzeba ją mieć - zakomunikowała, zmieniając swój wyraz twarzy a jej kąciki ust opadły w dół.
- Masz to szczęście, że masz taką osobę, taką która będzie zawsze, i nigdy cię nie zostawi - odpowiedział.
- Tak?! Niby kogo.. ? - spytała, zdziwiona odpowiedzią przyjaciela
- No... Chyba mnie, co? - wyszeptał, zawstydzony chłopak.
- Nie sądzę abym była dla ciebie kimś ważnym.. - odpowiedziała, odwracając głowę.
- Nawet tak nie mów! Wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć. ZAWSZE. - oznajmił szybko Kuba.
- Dziękuje..  Jeszcze nikt nigdy nie był dla mnie taki miły.. - obwieściła Patrycja, lekko unosząc głowę do góry.
- Nie wierzę ci! Jesteś taka cudowna.. - Odpowiadając, podniósł wzrok, i odgarniając swoją grzywkę na bok przeniósł swój wzrok na jej niebieskie oczy.
- To lepiej uwierz, i wcale nie jestem "cudowna".. - wycedziła omijając jego wzrok.
- Ej, ej, ej.. Nie mów tak.. Dla mnie jesteś i zawsze będziesz.. No już! Uśmiechnij się - rozkazał jej Kuba.
- Nie! - podniosła ton, niemalże do poziomu krzyku.
- Dlaczego krzyczysz? Dlaczego jesteś zła? Przecież ja ci nic nie zrobiłem.. Ale jak chcesz to sobie pójdę - odrzekł lekko zdenerwowany.
- Nie.. Przepraszam cię.. Nie chciałam. Bardzo mi na tobie zależy i nie chcę zepsuć naszej przyjaźni, ale ostatnio miewam gorsze dni.. Kłopoty rodzinne i takie tam.. - kiedy to powiedziała końcu zdała się na odwagę i popatrzyła w jego duże oczy.
- Rozumiem.. - wreszcie ich wzrok się spotkał. Patrzyli na siebie tak przez kilka sekund gdy nagle zerwali się słysząc głośny dźwięk dzwonka na lekcje. Gdy skakali z krawężnika Patrycja gwałtownie upadła na ziemię wydając przy tym głośny krzyk. Kuba szybko zerwał się i uklęknął obok niej :
- Patrycja co ci jest? - zapytał z wielkim niepokojem
- Ała.. Tu boli.. Tu w kostce - mówiła przez łzy.
- Nie podnoś się. Zaniosę cię do pielęgniarki - oznajmił.
- Nie Kuba, dam radę - Odrzekła, podnosząc się. Lecz gdy postawiła bolącą nogę od razu upadła na ziemię.
- Myślę że to nie jest dobry moment na dyskusję. - Wypowiadając te słowa, wziął ją na ręce i lekko podrzucił do góry.
- Ał... To boli! - krzyknęła dziewczyna, gdy Kuba zahaczył ręką o jej nogę.
- Przepraszam, już niedaleko, zaraz pielęgniarka sprawdzi co ci jest - próbował ją trochę uspokoić.
Gdy weszli do sali, w której pani pielęgniarka miała opatrzyć nogę Patrycji, Kuba położył ją powoli na łóżku. Po oglądnięciu nogi, Pani Kasia stwierdziła, że przyjaciółka chłopaka najprawdopodobniej złamała kostkę. Uznała, że trzeba będzie jak najszybciej pojechać z nią do szpitala. Chłopak słysząc te słowa, zaproponował, że zadzwoni do swojego brata i poprosi go, aby zawiózł go razem z Patrycją jak najszybciej do lekarza. Patrycja nakłaniała go by tego nie robił, lecz Kuba, który trząsł się ze zdenerwowania, nie ustępował. Pół godziny później Patrycja, Kuba i jego brat byli już na miejscu. Po wykonaniu wszystkich badań przez lekarzy, jednoznacznie stwierdzono, że dziewczyna miała dużo szczęścia i nie złamała, a jedynie skręciła kostkę. Gdy noga była już w gipsie, a wszyscy troje siedzieli w aucie, brat Kuby oznajmił, że odwiezie dziewczynę pod dom. Patrycja, nie widząc innego, mądrego rozwiązania, zgodziła się. Gdy podjechali pod budynek, w którym mieszkała dziewczyna, Kuba wysiadł z auta, otworzył drzwi wyjściowe auta od strony Patrycji i lekko wziął ją na ręce. Gdy Mama dziewczyny otworzyła drzwi była zszokowana :
- Dzień dobry. Mam na imię Kuba i jestem kolegą Patrycji. A jeśli chodzi o gips, myślę, że powinna to pani sobie wyjaśnić z Patrycją - oznajmił chłopak
- Dzie... Dzień Dobry. - odparła lekko zdezorientowana kobieta.
- Gdzie mogę odstawić pani córkę? - zapytał z lekkim uśmiechem.
- Mój pokój jest na górze - Wtrąciła się Patrycja.
- O łamago.. Jak tak dalej pójdzie to niedługo kupię ci własną karetkę - powiedział Kuba, niosąc ją po schodach.
- Oj tam, oj tam - odrzekła, śmiejąc się.
Gdy chłopak posadził ją na łóżku uśmiechnął się i spojrzał jej w oczy :
- Już idziesz? - zapytała dziewczyna, zmieniając swój wyraz twarzy.
- Tak, przepraszam ale muszę. Paweł na mnie czeka. - odpowiedział na jej pytanie
- Ehh.. szkoda.. Ale dziękuje za wszystko. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.. - odparła dziewczyna.
- Eee tam, przesadzasz. - odrzekł pokazując dziewczynie język.
Gdy miał już wychodzić cofnął się, i mocno przytulił ją do siebie. Popatrzył jej w oczy i jeszcze raz przypomniał, że zawsze może na niego liczyć. Wstając pocałował ją w czoło i przechodząc przez próg rzucił słowem "Dobranoc" i zniknął.

1 komentarz: